wtorek, 23 października 2012

41.Kroniki Cienia, cz.1

HEJO.;D
Wzięło mnie tak strasznie na napisanie jakiegoś opowiadania, nawet kilkuczęściowego, jeśli państwo pozwolą ^^.  Za 15 minut muszę zejść z kompa (mama każe) ale wydaje mi się, że zdążę. Jak nie to trochę przetrzymam i powinno być gites.
Miło mi, że wyraziliście takie czy inne uczucia, emocje, czy może spadanie z krzesła przez biednego zyzgzaka mcquuena. (... xD). Okej. No to czas na opowiadanie.


Było wcześnie. Pierwsze promienie słoneczne padały na jego twarz, a to zmusiło go do lekkiego otworzenia jednego oka. Uśmiechnął się, widząc ten piękny poranek. Obok telefonik, słuchaweczki, pilocik, ćwierkające ptaszki za oknem, przyjemny wiaterek. Ziewnął. Zamknął znów oczy, pewny tego, że ta chwila będzie trwała wiecznie. I nie, nie obchodzi go świat. Chce z powrotem powrócić do świata snów i odpoczywać. Nagle czuje, że coś go dotyka. "Nie teraz" - myśli. To nie przestaje. Wyjmuje rękę spod kołdry po czym dotyka tego czegoś. Jest mięciutkie. Nie jest w stanie określić, co to jest. Dotyka, przejeżdża po tym ręką. "Mmmm..." mruczy sam do siebie. Nagle czuje, że to coś się przybliża. Jest puszyste i cieplutkie. Dalej gładzi to ręką. A to co...? Nagle dochodzi do czegoś dziwnego. Jakiś dziwny element... jakby w kształcie trójkąta. Nie. Coś tu się nie zgadza. Po czym powoli uchyla jedno oko.
Kate i Lady smarują sobie kanapki, kiedy nagle dochodzi ich przerażający krzyk.
- Kate, czy to nie przypadkiem nasz papo? - pyta Lady patrząc uważnie jak siostra smaruje kanapki.
- Nie wiem - odpowiada ziewając. - zaraz się dowiemy.
Lady oparła swoją główkę na łapach i rozglądnęła się po pomieszczeniu. Kate, smarująca niezręcznie kanapki, która utopiła już pół stołu w Nutelli. Niedaleko Maxer, który próbuje coś zrobić z kapiącym kranem. Dalej Blacky jedząca surowy makaron, a koło niej Diana, która karci ją spojrzeniem. Co do Daisy, widać jedynie jej ogon, ponieważ już prawie cała weszła do lodówki w poszukiwaniu czegoś do jedzenia. Sparki leży na stole z głową w talerzu z zupą mleczną, a Mixer z Bullciem malują mu paznokcie korektorem. Aisha i Jamy zniknęły bez śladu - pewnie poszły do sklepu albo coś takiego. Lady położyła głowę na stole i przykryła ją gazetą. Nie, papo mnie zaraz zabije.
Nagle słychać wielki huk zamykanych drzwi, jakieś przekleństwa, potem głośny pisk, jakby ktoś włożył ogon kota do gniazdka z prądem, a potem słychać kroki na schodach. I nagle pojawia się on, a wszyscy zamierają. Nawet Diana przestaje zwracać uwagę Blacky, a ona korzysta z okazji i napełnia całe usta makaronem.
Stanął jak wryty. Jest ubrany w dość za dużą piżamę, spodnie ma podarte na dole od chodzenia, klapki, które jakimś cudem dalej żyją po tych wszystkich uderzeniach w ścianę, koszula na guziki niedopięta do końca i czapka nocna, prawie jak kubuś puchatek. Jednak nie. Wcale nie wygląda na wesołego misia ze stumilowego lasu.
Lady nie podniosła nawet głowy. Jeszcze lepiej - zacisnęła łapy na głowie, okropnie mnąc gazetę, nawet nie zdając sobie sprawy, jaki robi przy tym hałas. I... cisza. Żadnego krzyku, zero upomnień. Podniosła nieśmiało łebek i zamarła widząc ojca w półśnie. Ufff - pomyślała. - Może czasami przez jego senność spóźniam się do szkoły, ale dzisiaj to błogosławieństwo.
Roger stał z półprzymkniętymi oczami, a dalej nikt nie odezwał się słowem. Podszedł do stołu, znając chyba drogę na pamięć. Zrzucił na nią zieloną czapkę nocną z pomponem, po czym szurając odsunął krzesło i usiadł. Blacky widząc przerażenie w oczach wszystkich napychała do ust makaron garściami. Kiedy już nie mogła więcej zmieścić, nie wytrzymała. Zaczęła głośno chrupać.
Roger powoli zaczął kręcić nosem. Lady wstrzymała oddech.
- Blacky? - rzucił.
Nikt nie odpowiedział.
Otworzył oczy.

Lady nie mogła tego słuchać i potajemnie, gdy nikt nie patrzył wymknęła się do swojego pokoju. Wiedziałam, tak, mówiłam Kate, że tak będzie! Jak mogłam pozwolić im wszystkim wejść do domu. Była wściekła na samą siebie. Jak mogła posłuchać swojej młodszej siostry.
Gdy Roger zobaczył pustą lodówkę, wyjedzony obiad z wczoraj, rozsypany pognieciony makaron rozniesiony po całym domu oraz wszystkich zgromadzonych w jego domu, wpadł w szał. W sumie ja na jego miejscu też bym się wściekła. Wstać rano i zobaczyć tyle osób, które nagle znalazły się w moim domu. Ale właściwie to nie był powód do wyrzucania Whity przez okno, kiedy tylko przypadkiem szukając ciepła położyła się na jego łóżku. To także nie był powód od wybijania szyby.

Lady usiadła za swoim biurkiem. Niby dzisiaj była sobota, ale otworzyła pierwszy lepszy napotkany zeszyt. Matematyka.

Zadanie domowe! (na poniedziałek)
podręcznik - zad.1,2,3,4,6,7,8,10 (przykłady: a,b,d,e), 11, 12 / str. 47,48,49
ćwiczenia - str. 30-42 + str.44 zad.2

Trzasnęła zeszytem i odłożyła go na bok.
Czy okrzyczy mnie teraz, czy kiedy indziej. Jaka to różnica? Idę się z tym zmierzyć.

Lady już schodząc po schodach czuła dziwną atmosferę. Cisza, kompletna cisza. Zeszła, ale odetchnęła z ulgą, bo spodziewała się dużo gorszego widoku. Roger spał na kanapie. W sumie nie wiedziała, jakim cudem zasnął ze zwisającą w dół głową i nogami, ale grunt, że spał.
Ujrzała pozostałych i uśmiechnęła się.
- Widzę, że nerwy kosztowały go dużo wysiłku. - powiedziała wskazując na niego.
- Owszem. - odparł Maxer spoglądając na nią. - podałabyś mi karton z mlekiem?
Lady posłusznie podeszła do lodówki, odnalazła przewrócony karton, w którym było jeszcze trochę mleka i podała mu.
- Tylko tyle macie mi do powiedzenia? - burknęła.
- Nie było aż tak źle. Wydaje mi się, że bardziej był zaskoczony, niż zdenerwowany. Z początku pokrzyczał, potem położył się i nic nie mówiąc zasnął. Cóż, widziałam jego gorsze reakcje. - zamyśliła się. - Na przykład jak wpadliśmy na Wigilię. Wiecie... bez zapowiedzi.
Lady jedynie skinęła głową. Nie potrzebowała więcej wytłumaczeń.
Wtedy wszyscy powrócili do w miarę normalnych zajęć. Maxer skończył naprawianie kranu i zajął się układaniem wszystkiego w lodówce, Daisy kłóciła się o coś zacięcie z Dianą, Blacky musiała odkurzyć ten pokruszony makaron i narzekała przy tym na ból brzucha, Sparki, Mixer, Bullcio i Shaggy zajmowali się sprzątaniem pozostałego bałaganu, a Jamy z Aishą wyciągały miliony kolców i liści z futra Whity - znalazły ją w żywopłocie wracając ze sklepu. Lady jednak usiadła obok siostry.
- Ciekawe, kiedy papo się obudzi - myślała głośno Kate.
- Wydaje mi się, że już niebawem. - powiedziała Lady i dodała ciszej. - Myślisz, że ta ewakuacja z tej całej dzielnicy LPSLandu była konieczna?
- Z tego co mówiła mi Diana, to tak. - odpowiedziała równie cicho Kate i zmierzyła siostrę wzrokiem. - Raczej by nie kłamali nas, prawda? A ciężko byłoby im się zmówić, aby tak w niewielkich odstępach czasowych przychodzili do nas i mieli tę samą wymówkę.
- A o co dokładnie chodziło? - dopytywała się.
- Podobno ewakuowali całą północną dzielnicę LPSLandu, bo zidentyfikowali tam coś... groźnego. Diana nie chciała mi więcej powiedzieć. Może nie chciała mnie martwić, albo stwierdziła, że jestem na to za mała. - powiedziała nieco niższym tonem. - Widocznie to coś niebezpiecznego, skoro ewakuowali aż tak dużo LPSów. Nie robiliby tego bez powodu.
- Racja. - odparła po czym podniosła wzrok, widząc, że ojciec się budzi.
Roger wstał ociężale. Podszedł do stołu, a widząc Whity siedzącą na stołku obok uśmiechnął się lekko. Ona zmierzyła go wzrokiem i nieprzyjemnie fuknęła.
- Nie jestem na ciebie zły, Whity. - oznajmił spokojnie. - Ale nie chciałbym cię więcej widzieć w ... moim łóżku.
- I nie zamierzam tam nigdy więcej pójść. - odparła nadąsana
- W sumie słusznie. - stwierdził
- Przepraszamy, że tak cię nachodzimy... - zaczęła Diana
- Nie, nic się nie stało. - powiedział. - Ale chyba mogę wiedzieć, co jest powodem Waszej wizyty, prawda...?
- Tak. Ewakuowali całą dzielnicę północną LPSLandu. - powiedziała do tej pory cicha Aisha.
- Po co? - zapytał lekko zaniepokojony
- Stwierdzono zagrożenie... AntyLPSowe.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

c.d.n.:D
Jak się podoba?
Paaa.!

30 komentarzy:

  1. Świetne opowiadane, czekam z niecierpliwością na kontynuację. Naprawdę masz talent!

    ~ CookieLPS

    OdpowiedzUsuń
  2. Heh ,Super! Zabardzo nie lubię LPS'owych opowiadań (nudzą mnie) ,ale to jest super.
    Trochę się zmieniło na blogu od kąd tu byłam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Super. Wiesz ile ja się przy tym śmiałam? xD Częściej rób takie opowiadania xP

    OdpowiedzUsuń
  4. Super!!!!Genialne!!!Czekam na następną część tego opowiadania.PS.masz super kanał na you tube.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pierwsza!:D Chyba...
    Spoko opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale super!Nie mogę się doczekać kolejnej części ;D.Lubię czytać opowiadania o LPS.Na początku się nie domyśliłam,że to o Rogerze.Jestem bardzo ciekawa co to za zagrożenie.Zrób następną część najszybciej jak możesz.

    OdpowiedzUsuń
  7. Extra opowiadanie nie mogę się doczekać następnej części
    Victoria

    OdpowiedzUsuń
  8. SUPER!!!
    Najlepsze opko, jakie czytałam. Czekam na kolejną część ^.^
    ~iza17

    OdpowiedzUsuń
  9. Naprawdę wspaniałe opowiadanie. Miałaś ciekawy pomysł i masz duży zasób słownictwa. Nie mogę się doczekać następnej części!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Suuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuper blog po prostu bomba!!!!!!!! A do czadowe !!!!!!!!!Jesteś najlepszą blogowiczką na świecie!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetne opowiadanie, i przyjemnie się czyta. ^^

    OdpowiedzUsuń
  12. Trzy słowa: TO.JEST.ŚWIETNE.
    Więcej, szybciej, dawaj dalej! <33
    Czekamczekamczekamczekamczekam.

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetne! :) Ty piszesz super opowiadania xD
    ala52

    OdpowiedzUsuń
  14. Super ale... Kidy dasz komy? Bo na moim blogu jeszcze nie dalaś. A oprócz tego... Super post i zapro do mnie

    OdpowiedzUsuń
  15. Genialne opowiadanie!Mam nadzieję że będzie kolejna część!

    OdpowiedzUsuń
  16. Ale napiecie na koncu. xD
    -Eleniss

    OdpowiedzUsuń
  17. Dobre to opowiadanie! ah, spadanie z krzesła XDD Btw... THE OFFSPRING SelfEestem!? :DDD UWIELBIAM CIĘ!!! Chociaż moja ulubiona z płyty Smash to "Genocide" (Dog Eat Dog, every day... :3)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgaaaaaaaaaaadza się. ^^
      Tyle, że Self Eestem jest z Gratest Hits (2005r.)

      Usuń
    2. ^^ Śmiem wątpić, bo słuchałam Smash i tam jest ^^ Co do opka to jeszcze raz podkreślę, ze jest bardzo ambitne. Naprawde niezłe!

      Usuń
    3. http://pl.wikipedia.org/wiki/Greatest_Hits_(album_The_Offspring)

      Usuń
    4. Ale tradycyjnie pochodzi ze Smasha.
      Ogólnie ja teraz jestem bardziej nastawiona na nowsze płyty, więc jakoś mi to umknęło. W Gratest Hits też jest.

      Usuń
  18. Hej! Świetne opowiadanie. Mam pytanie jak nazywa się pierwsza piosenka na playliście na twoim Blogu?

    pozdrawiam.

    Julka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz napisane powyżej. xd
      Bez urazy ale nie ogarniam jak można znać TEGO zespołu!!!!!

      Usuń
  19. To zagrozenie to b.l.y.t.h.e

    OdpowiedzUsuń
  20. Zapowiada się ciekawie ^^

    OdpowiedzUsuń
  21. Mi się nie podoba ;/

    OdpowiedzUsuń
  22. Mam nowego bloga na którym piszę codziennie. Mam dość hejtowania że hejtuję, jaka to ja jestem pusta itd (Na blogger JESZCZE piszę ale raczej przeniosę... nwm) Inny profil, inna strona, inny nick, zmieniłam pocztę. Zastanawiam się nad zmienieniem you tube ;D
    Mianowicie, nie będziecie mieć ze mną kontaktu drodzy hejterzy ^^


    A do BM- Jakbyś była zainteresowana, pisz gdzie chcesz (Mój stary e-mail kojarzysz chyba z konkursu lps? Pisz że chcesz czytać, wyślę ci adres C;

    OdpowiedzUsuń
  23. nie dziwię się że trzeba było naprawić kran xD

    OdpowiedzUsuń
  24. Jak się wyrobiłaś w 15 min.

    OdpowiedzUsuń