Dziękuję za komentarze z poprzedniej notki i dziękuję, że notka Wam się podobała. <33 Wydaje mi się, że w większości podoba Wam się mieć mniej LPS, ale to nawet słusznie. Mam nadzieję, że utkwi coś z niej w pamięci. ^^
Hmm... dzisiaj bez jakichś większych wstępów... Bartuś Cardigan. :D
Bartuś Cardigan
cz.4
pt."LPSWaterfall - miasto cudów"
Bartek z początku nie wiedział, jak powinien zacząć historię o sobie... "Pewnego razu zobaczyłem samochód i dostałem się za nim aż tutaj?", nie, to z pewnością nie pasowało. Wreszcie poukładał myśli i zrelacjonował jak najprościej pozostałym dzieciakom swoją historię, pomijając fakty o znienawidzeniu siebie przez innych rówieśników i zostawieniu matki bez słowa. Kiedy skończył, zauważył, że jego język już prawie całkowicie wysechł.
Kiedy ostatni raz piłem? - Pomyślał gorączkowo, a zanim znalazł przerażającą odpowiedź na to pytanie, kotka pochwyciła go mocno za ramię i przytrzymała.
- I dostałeś się aż tutaj? - powiedziała nie dowierzając. - To przerażające! I co masz teraz zamiar z tym zrobić?
- Muszę odnaleźć ten samochód i uratować kociątko, chyba proste, prawda? - zakpił lekko poirytowany, a następnie odwrócił się na pięcie i ruszył w kierunku miasta
- Byłem pewien, że zechcesz pójść z nami - oznajmił bez entuzjazmu bulldog
- Przecież wy nie rozumiecie moich problemów! - krzyknął Bartek i odwrócił się natychmiast. - W czym możecie mi pomóc? W bawieniu się w berka? Czy przynajmniej pomożecie mi jakoś zlokalizować czarne auto wiozące kotkę i zbombardujecie je ze śmigłowców, co?
- Nie - odparła ponuro kotka. - Damy ci jeść.
***
Nowo poznane dzieciaki, mianowicie: mały kangur, średniego wzrostu kotka i mocno zbudowany bulldog zaprowadziły Bartka do miasta. Dużo różniło się ono od dobrze znanej mu jego "Małej Ojczyzny", LPSLandu, bowiem raczej nigdy nie wyjeżdżał do innych miast. Z początku wygląd LPSWaterfall zaparł mu dech w piersiach. Z daleka miasto nie prezentowało się tak wspaniale, jak teraz. Domy były poukładane w dość sporych odległościach od siebie, każdy miał swój wielki ogród, a nawet w większości własny basen. Bartkowi zawsze wydawało się, że to dość skromne miasto, ale teraz zmienił zdanie. Były w nim bardzo szerokie ulice, a chodniki były wyłożone granitem. Z początku mały corgi czuł się bardzo nieswojo, bo wszystkie budynki były raczej niskie z przesadnie dużymi i jak się wydawało - silnymi - dachami.
- Dlaczego te budynki są takie... nietypowe? - zapytał w końcu oszołomiony Cardigan.
- Widzisz tą górę? - zapytała kotka wskazując palcem. - Tam?
Dopiero teraz Bartek to zauważył. Na drugim końcu miasta roztaczała się wielka góra z której spadał olbrzymi wodospad.
Faktycznie, w końcu to LPSWaterfall! - Uświadomił to sobie nareszcie, jednak kotka mimo wszystko nie odpowiedziała mu na jego pytanie.
- Ale, budynki... - zaczął, a ona od razu mu przerwała.
- W razie czego, jakby groziła nam powódź. Musimy mieć silne i szczelne budynki, abyśmy się w razie czego nie potopili - ujawniła bez większego entuzjazmu, jakby była to całkowicie codzienna rzecz. - Dlatego właśnie u nas w mieście, mimo jego wielkich rozmiarów, nie ma olbrzymich wieżowców, a w jednej szkole jest tylko 6 klas, bo są tak małe.
Bartek dopiero zaczął przetrawiać jej słowa, próbując poukładać to sobie w wyobraźni, kiedy bulldog podszedł do jakiegoś budynku i mocno zastukał w drzwi. Coś w środku zaczęło się ruszać, aż w końcu drzwi otworzyły się z lekkim trzaskiem. Na środku stał niewielki królik z wielkich okularach.
- Któż to jest? - rzucił szybko bez przywitania.
- Cześć, Wiktor. - rzucił pośpiesznie bulldog - zobacz, kogo tu mamy!
- Kto to jest? - zapytał poprawiając okulary
- Udał się na poszukiwanie zaginionego kociątka, jest bohaterem! - zaczęła zachwalać go kotka, a Bartek poczuł, że się rumieni.
- Dzieciaki, dajcie mi spokój, nie mam czasu na takie brednie! - już miał zamknąć drzwi, kiedy wreszcie odezwał się mały kangurek
- Nawet nie pozwolisz nam wejść? - krzyknął piskliwym głosikiem
- Dobra, właźcie - rzucił. - Ale powiedzcie swojemu nowemu koleżce, że nie może tutaj nic ruszać!
Bartek z początku poczuł się, jakby wszedł do jakiejś wielkiej biblioteki. Ze wszystkich stron otaczały go wielkie półki, na których znajdowało się mnóstwo książek.
Czy tak samo skończą kujoni z naszej szkoły? - Od razu przeleciało to przez myśl Bartkowi i na samą myśl przeszedł go dreszcz. Lubił czytać i nawet się uczyć, ale nigdy nie chciał robić ze swojego pokoju wielkiej, zakurzonej biblioteki, gdzie nie można nic ruszyć.
- Co chcecie? - zapytał Wiktor i usiadł na bujanym fotelu, kierując swoich gości na małą kanapę, obok małego stolika do herbaty.
- Potrzebujemy twojej mądrej rady - powiedziała przychylnie kotka
- Jakiej? - zapytał. - Coś dotyczące tego... corgiego?
- Owszem - odburknął bulldog. - Ten mały corgi, nie jest taki, jak ci się wydaje. Udał się sam na poszukiwanie zaginionego kocięta, które jakiś przestępca porwał do czarnego auta. Podobno przejeżdżał on przez nasze miasto, a przynajmniej tak mu się wydaje. Wiemy, że jesteś bardzo mądry, więc może pamiętasz, czy... ostatnio mówili o czymś takim w wiadomościach?
- W wiadomościach? - zapytał kpiąco. - Nie trzeba być mądrym, aby oglądać wiadomości! Jak nazywała się matka tej kotki?
- Ona była Roretta May, a jej córka... yyy... Kelly May - powiedział drżącym głosem Bartek, nieco bojąc się owego Wiktora
- A wiem, coś niedawno o tym słyszałem. - odparł w zamyśleniu, drapiąc się po brodzie i spoglądając na sufit. - Przypuszczają, że porwał ją Rufus Adams.
- Któż to jest? - rzucił szybko bez przywitania.
- Cześć, Wiktor. - rzucił pośpiesznie bulldog - zobacz, kogo tu mamy!
- Kto to jest? - zapytał poprawiając okulary
- Udał się na poszukiwanie zaginionego kociątka, jest bohaterem! - zaczęła zachwalać go kotka, a Bartek poczuł, że się rumieni.
- Dzieciaki, dajcie mi spokój, nie mam czasu na takie brednie! - już miał zamknąć drzwi, kiedy wreszcie odezwał się mały kangurek
- Nawet nie pozwolisz nam wejść? - krzyknął piskliwym głosikiem
- Dobra, właźcie - rzucił. - Ale powiedzcie swojemu nowemu koleżce, że nie może tutaj nic ruszać!
Bartek z początku poczuł się, jakby wszedł do jakiejś wielkiej biblioteki. Ze wszystkich stron otaczały go wielkie półki, na których znajdowało się mnóstwo książek.
Czy tak samo skończą kujoni z naszej szkoły? - Od razu przeleciało to przez myśl Bartkowi i na samą myśl przeszedł go dreszcz. Lubił czytać i nawet się uczyć, ale nigdy nie chciał robić ze swojego pokoju wielkiej, zakurzonej biblioteki, gdzie nie można nic ruszyć.
- Co chcecie? - zapytał Wiktor i usiadł na bujanym fotelu, kierując swoich gości na małą kanapę, obok małego stolika do herbaty.
- Potrzebujemy twojej mądrej rady - powiedziała przychylnie kotka
- Jakiej? - zapytał. - Coś dotyczące tego... corgiego?
- Owszem - odburknął bulldog. - Ten mały corgi, nie jest taki, jak ci się wydaje. Udał się sam na poszukiwanie zaginionego kocięta, które jakiś przestępca porwał do czarnego auta. Podobno przejeżdżał on przez nasze miasto, a przynajmniej tak mu się wydaje. Wiemy, że jesteś bardzo mądry, więc może pamiętasz, czy... ostatnio mówili o czymś takim w wiadomościach?
- W wiadomościach? - zapytał kpiąco. - Nie trzeba być mądrym, aby oglądać wiadomości! Jak nazywała się matka tej kotki?
- Ona była Roretta May, a jej córka... yyy... Kelly May - powiedział drżącym głosem Bartek, nieco bojąc się owego Wiktora
- A wiem, coś niedawno o tym słyszałem. - odparł w zamyśleniu, drapiąc się po brodzie i spoglądając na sufit. - Przypuszczają, że porwał ją Rufus Adams.
c.d.n.
_____________________________________________________
Kolejna część już niebawem. ^^
Kolejna część już niebawem. ^^
Pozdr,
BM
Fajne. Masz talent do historyjek ;)
OdpowiedzUsuńLubię to opowiadanie.Fajnie piszesz :).
OdpowiedzUsuńSkomentowaliście tak szybko, że właśnie jeszcze dodałam trochę o Wiktorze i jego domu, a nawet o imieniu porywacza, więc doczytajcie końcówkę. ^^ Po prostu zapomniałam o tym dopisać. xD
UsuńBM
Super!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
blandpet.blogspot.com
Wow odlotowe to opowiadanie ^^
OdpowiedzUsuńExtra opko :)
OdpowiedzUsuń~iza17
Koko opowiadanie spoko ^.^ ;D heh, super, jak zwykle zresztą.
OdpowiedzUsuńCzemu ty tak świetnie piszesz opowiadania? Ja bym pisała, ale jak zacznę, to nie wiem jak skończyć xD
Ale dzisiaj miałam przygodę :D Razem z moją koleżanką poszłyśmy do sklepu, bo jej mama nas wysłała, a sklep był ponad 1 kilometr od jej domu. Wychodzimy z jej domu - pada, tak średnio, ok dochodzimy do sklepu zaczyna lać! Wychodzimy - jeszcze mocniej! Myślałam, że się roztrzaskam na kawałki. Mama mnie zabije... No ale idziemy, doszłyśmy do jej domu, odniosłyśmy zakupy, i czekała na nas ciepła herbata i obiad, no to my ( przemoczone do suchej nitki ) od razu do stołu XD i krzyczymy na całą wieś ( bo mieszkam w takiej jakby wsi xd ) - Jupii! :D, no i potem poszłyśmy do mnie do domu i oglądałyśmy film ''Tylko mnie kochaj''
No było na prawdę zarąbiaszczo :D
Pozdro, twoja przemoczona
~Natalcia
Łoo, nieźle. U mnie też cały czas tak pada i pada i szczerze mówiąc zaczyna mnie to wkurzać... Mój pies nawet już czuje jesień i zaczyna się lenić. :ccc Czyżby nie wiedział, że jeszcze wakacje są?
UsuńBM
Może nie wie ;D, a jak się wabi twój piesio? :3
UsuńMoja to suczka owczarek szkocki Collie, i wabi się Lessi ;3 ( czy tam Lassie, wiem jak to się piszę )
Pozdrowienia,
~Natalcia
Hmmm... Rufus... To mi się kojarzy z Rufusem Zeno z "Tajemnic domu Anubisa". :) [Który również jest zły]
OdpowiedzUsuńAkurat, że go nazwałam Rufus to było całkowicie przypadkowe, nie opierałam się na niczym. xDD
UsuńAha ;D xD
Usuń~Natalcia
nareszcie 4 część, no i fajna ta muzyczka, co jest na twoim blogu - Katie
OdpowiedzUsuńa mi Rufus kojarzy się z Rufusem Scrimegourem z Harrego Pottera xD Ty bardzo fajnie piszesz opowiadania .
OdpowiedzUsuńfajna notka a tak w ogóle zajrzyj do notek 23 i 24 napisałam komcie
OdpowiedzUsuńFajny blog!
OdpowiedzUsuńW wolnym czasie wpadnij: cassie-ins.blogspot.com
Super. Wpadniesz na mojego bloga o yorkach? yorkORAZja.bloog.pl
OdpowiedzUsuńNa początku Bartuś Cardigan niezczegulnie mi się podobał. Ale teraz to nie mogę się doczekać 5 częśći ^^
OdpowiedzUsuńZapraszam na bloga www.wataha-spod-ciemnej-gwiazdy.blogspot.com :)
~Zoya
Ale żenada... Petshopki i koniki Pony? Wy się lepiej w głowę uderzcie i pomyślcie co z tym zrobicie, jak przestamiecie zbierać i paprać się w tej całej dziecinadzie. Może zamiast tego jak na wasz wiek staniecie się doroślejsi?...
OdpowiedzUsuńPrzecież można je sprzedać, a co zabronisz nam zbierać? Po co w ogóle tu wszedłeś/weszłaś... żenada z ciebie
UsuńJak ci się nie podoba to wypad, to jest blog dla tych którzy je lubią, a nie dla hejterów czy jak to im tam :P
Pozdro,
~Natalcia
Hmmm... właśnie, petki można sprzedać. Można dać rodzeństwu. Można dać biednym dzieciom. Wgl ja się zastanawiam, co ty robisz w życiu. Kupujesz tony ubrań? Kupujesz tapeciarskie rzeczy i myślisz, że jesteś oryginalna? O ile jesteś dziewczyną. W sumie, skoro ci się nie podoba, nie musisz tu siedzieć. Poczytaj emomartynkę.
UsuńBM
Supcio robisz super opowiadania,a Bartuś jest sweety :**
OdpowiedzUsuń